Sunday, January 25, 2009

przyciemnienie

Powoli wspiął się
na szczyt góry.
Krok po kroku
coraz bliżej.
Co po krok coraz
bardziej przymrużał oczy.
Krok za krokiem
widział coraz więcej światła.
W końcu twardo postawił
obie stopy na Szczycie.
Stał tak i patrzył.
Czekał na nadciągające.
Nie musiał się przygotowywać.
Wiedział, że to musiało nadejść.
A był to dzień pamiętny.
Patrzył z łzami w oczach,
na zachodzące Słońce.
W końcu zamknął oczy.
Wtem skamieniał.
A zawładnął nim Cień.
Bił od niego chłód.
Zmienił się.
W nowy twór przeistoczony,
poczuł się natchniony.
Odmieniony.
Tajemniczością wypełniony.
I uśmiechnął się delikatnie,
ostrożnie i szalenie tak.
Rozwinął skrzydła,
pofrunął niczym ptak.
Szukając tego...
dla niego Zagubionego.